Nogi tak mnie bolą, że leżeć nawet nie mogę.
Codziennie około godziny jestem w biegu.
Myślałam, że samej nie będzie mi się chciało lub i tak się wymigam, a tu sama siebie zaskakuję...
Mama już od wczoraj jest zdenerwowana rozprawą.
Jak jestem w domu nie mówię o tym i nic nie daję po sobie poznać.
Nawet jak ciocia lub ktoś się pyta uśmiecham się i mówię, że sobie poradzę...
Dopiero jak wychodzę z domu po zachodzie słońca gdy synek już wykąpany się bawi lub ogląda bajki. . .
Natłok myśli jest ogromny...
Dziś myślałam o rozprawie, ale także jak ułożyło się moje życie...
Coś co było dla mnie nie do pomyślenia, dzieje się na prawdę!
Nie uwierzyłabym gdyby nie pewnien życzliwy człowiek, którego utraciłam.
Wkraczając na tą drogę bez przemocy, agresji, wyzwisk, poniżania, upokorzenia, bez Adama ... spotkałam bardzo dużo życzliwych ludzi, którzy pomagają Nam tzn. mi i synkowi bezinteresownie. . .
Jestem tu, gdzie jestem. . .
Mimo, że to było dla mnie nieosiągalne...
A jednak. . . :-)