15.03godz.
Byłam rano w Kościele.
Była chwilę siostra zajrzeć i Paulina.
Synek jeździł na rowerze, więc miałam mały spacer, teraz bawi się w piaskownicy, a ja siedzę na bujaczce.
Więc mamy niedzielne popołudnie. . .
Jutro Paulina jedzie ze mną do sądu, abym nie była sama.
To jest przyjaźń...
Czasami się zastanawiam skoro jestem taka jędzowata, a to wiem :-) ) a Przyjaciele nadal są. . . Więc Przyjaciółką jestem chyba względną :-)
Przyjaźń na odległość jest inna niż Przyjaźń realna, namacalna...
Ale w tej kwestii musiałby się wypowiedzieć ktoś inny...
Moim zdaniem jest trudniejsza, jednak nie mniej uczuciowa...
Człowiek jeszcze bardziej przeżywa, że nie może być realnie. . . !
Może to juz ostatni wpis.
Później zamierzam się przygotować do rozprawy...
P. Kasia poleciła, abym rozpatrzyła każdy scenariusz i się przygotowała psychicznie, emocjonalnie, mentalnie...
I ustaliła plan działania, moje wyjścia ewakuacyjne. . .
Jeżeli przeżyje te rozprawy odnośnie synka, to każdy mój Przyjaciel dostanie prezent, że ze mną wytrzymał :-*))
No i mamie muszę coś ofiarować :-))
Trzymajcie kciuki.
Z Bogiem.