22.40 godz.
Chciałam nie myśleć tylko mieć wyluzowany wieczór i włączyłam jakiś film.
Nawet fajny i ciekawy ale okazało się, że o miłości. . .
I się rozryczałam...
Chociaż nie wierzę w miłosc i gdy widzę "parę młodą" czuję... złość, współczucie i chyba odrazę!
Odseparowałam się od wszystkich facetów, czy to z czatu, czy od Pana M. czy to nawet od faceta, który zaczepiał-podrywal mnie na Facebooku...
Czy to błąd czy błogosławieństwo. . . ?
Sama nie wiem dlaczego się popłakałam.
Może nad moim życiem, może ze strachu, może ze smutku...
Jest mi dziś cholernie źle.
Serce coś mi daje dziś się we znaki.
Jak to Przyjaciel powiedział kiedyś gdy jeszcze ze mną rozmawiał. . . "Płaczę gdy nikt nie widzi" a przy innych gram twardzielkę...
Uwierzcie, że długo nie ryczałam jak dziś...
To nie ma sensu!