Dziś już w skórkowych leginsach, czarnej koszuli że złotym zamkiem i jasnej futerkowej kamizelce jechałam do sądu. 
 
Miałam ubrany mój nowy pudrowy płaszczyk. 
 
Miałam nadzieję, że ostatni raz spotykam się z tym człowiekiem w sądzie. 
 
Pod sądem nikogo nie było, więc spokojnie weszłam. 
 
Pod salą czekali już Andrzej, Teresa i adwokat. 
 
Oczywiście Teresa zaczęła wygłaszać swoje "mądrości"...
 
Gadać na mnie i moją rodzinę...
 
Stara jędza! 
 
Założyłam nogę na nogę i udawałam, że mam to w dupie. 
 
Na salę wezwali Andrzeja, to wszedł z adwokatem. 
 
Po chwili poprosili Teresę i mnie. 
 
To odezwała się, że mam iść w te bagno z Nimi.   
 
Sędzia poprosił o dowody osobiste i potwierdzenie danych osobowych. 
 
Teresa została, a ja zostałam poproszona, aby wyjść. 
 
Strasznie się denerwowałam na korytarzu. 
 
Pisałam z koleżanką  co siedziała w sądzie piętro niżej. 
 
W końcu zostałam i ja wezwana. 
 
Teresa stwierdziła, że zostaje na sali. 
 
Nie chciałam tego, ale chciałam zeznawać. 
 
Zaczęłam mówić, to zaczęła się odzywać, zaprzeczać, wzdychać. .. 
 
Sędzia ją upomniał raz, drugi i w końcu wyprosił. 
 
Małpa twierdziła, że ja kłamie i wszystko to nie prawda. 
 
Z takimi krzykami wyszła z sali. 
 
Złożyłam moje zeznania, chociaż nie było to łatwe. 
 
Rozpłakałam się pod koniec. 
 
Andrzej wrzeszczał na mnie. 
 
Sędzia go uspokajał. Też chciał go wyprosić z sali. 
 
Sędzia podziękował za złożenie zeznań i zarządził przerwę. 
 
Spytałam się czy mogę opuścić budynek sądu, po czym wyszłam z sali. 
 
Powiedziałam tej Jędzy "do widzenia"  i zbiegałam po schodach, kiedy zaczęła wyzywać mnie od zdzir!
 
Mówiłam, że nie jestem zdzirą, uśmiechnęłam się i opuściłam sąd. 
 
Biegiem leciałam do wyjścia. 
 
Miałam zarzucony płaszczyk, w ręku szalik i torebka i tak wybiegłam na ulicę... 
 
Tam zaczęłam wyć. . . 
 
Strasznie to wszystko zniosłam! 
 
Stałam przy aucie i próbowałam się uspokoić. 
 
Łukasz zrobił zakupy i wyszedł do mnie. 
 
Przytulił mnie i próbował uspokoić. 
 
Zrobiliśmy poźniej moje zakupy. 
 
Byłam też w drogerii i spytać się o ubezpieczenie auta. 
 
Odebrałam synka ze szkoły i byliśmy z moją mamą i babcią w kościele na adoracji. 
 
Później synek pojechał do ojca, a ja pojechałam do Łukasza. 
 
Nie poszedł do pracy. 
 
Wypiliśmy po zerówce i były pieszczoty. 
 
I powrót do domu.