04.04. Niedziela
Zrobiłam się na bóstwo, pomogłam Mamie przygotować śniadanie, zjedliśmy wszyscy razem i siostra przyjechała z chłopakiem.
Synek po śniadaniu chodził i szukał prezentów od zajączka, było mnóstwo radości.
Następnie ja jechałam do Kościoła.
Marcin też przyjechał i chciał mnie złapać za rękę, ale ją odepchnęłam, ale po chwili stwierdziłam, że mi wolno i mimo, że pod Kościołem stali ludzie z wioski Adama to złapałam Marcina za rękę i weszliśmy.
Oglądali się oczywiście, jak szliśmy obok nich była cisza...
Marcin był szczęśliwy w tamtym momencie.
Siedzieliśmy razem w ławce i trzymał mnie za rękę.
Byliśmy sami Kościele i zrobił coś, co ogromnie mnie zaskoczyło...
Pocałował mnie w rękę w Kościele, przed Bogiem...
Nie wiedziałam jak to odebrać...
Po chwili do Kościoła wszedł Adama szwagier z córką...
Dziwnie się poczułam i puściłam rękę Marcina...
Jednak po namyśle podczas mszy nadal Go trzymałam.
Do Komunii szedł zaraz za mną.
Chciał, abym jeszcze chwilę wsiadła z Nim do auta i złożył mi osobiście życzenia świąteczne.
Byłam dziś ubrana w różowy płaszczyk, długie, czarne kozaczki i sukienkę czarną z falbanką na dole.
Marcin twierdził, że pięknie.
Byłam później na cmentarzu i do domu na obiad.
Przygotowywaliśmy wszystko i powiedziałam siostrze, że Marcin był w Kościele, a Ona specjalnie to powiedziała Mamie, że chłopak się stara.
Nagle będąc we trzy w kuchni mama spytała gdzie jutro się będę obstawać z tym moim...
Odpowiedziałam, że nie z moim, a Marcin ma na imię, i że pewnie pojedziemy gdzieś na spacer.
To mama zakomunikowała, że może przyjechać na kawę jak synka nie będzie i mam Go wziąść do mojego pokoju...
Byłam w szoku, ale specjalnie spytałam czy nie będzie Jej przeszkadzało, że Marcin będzie w Jej domu...
Nic nie odpowiedziała.
Jadłam obiad i nie dowierzałam.
Następnie sprzątałam z siostrą i Wiktoria też była w kuchni i był temat Marcina i tego, że jutro przyjedzie...
Później wiadomo kawka.
Rozmawiałam z Marcinem i podczas rozmowy przekazałam Mu te wieści to był zaskoczony.
Dziś miał odwiedziny u synka.
Wieczorem też rozmawialiśmy i pytał się jak ma się zachować, jak co zrobić... Przejął się. Hehe