Poniedziałek wieczór
Przeżyłam to!
Przyjechał, to wyszłam do Niego.
Nie spodobała mi się koszula, w której przyjechał... Miętowa... Ehh
Zdjął buty i przywitał się z mamą, podał mi kurtkę i wszedł się przedstawić.
Zrobiłam kawę, w kuchni chwilę siedział i poszliśmy do góry.
W końcu odetchnął...
Wypił kawę, jadł ciasto, rosmawialiśmy... Przytulał mnie.
Wygarnęłam Mu co sądzę o tej koszuli...
Ofiarowałam Mu prezencik na święta.
Zeszliśmy na dół, pozmywałam naczynia i poszłam do toalety, Marcin w tym czasie o dziwo zaczął rozmowę z Mamą...
Byłam zaskoczona...
W końcu wyszliśmy i Marcin przestał być spięty.
Pojechaliśmy do Leźna, strasznie lało.
Siedzieliśmy w aucie.
Dostałam jeszcze z okazji świąt króliczka do postawienia, czekoladę bąboladę, serduszko kinder, trzy szklaneczki oraz czekoladki w kształcie serduszek na specjalne zamówienie i karteczkę z życzeniami...
Znowu niespodzianka...
Chwilę robiło się gorąco w aucie, ale panowaliśmy nad emocjami.
Przywiózł mnie pod dom i bez buziaka wysiadłam hehe...
Czekałam na synka.
Dodaj komentarz