15.04.
Czwartek
W pracy od rana.
Marcin trochę podłamany, znowu z tatą się miał.
Rodzice są wściekli, bo się wyprowadza.
Zrobiłam listę rzeczy najpotrzebniejszych...
Przyjechał do sklepu jak miał podpisaną listę i ogarniętą pracę od kiedy zaczyna.
W sumie to Patrycja zaproponowała, że mogę wyjść wcześniej i pomóc Mu ogarnąć mieszkanie...
Marcin się ucieszył.
Zgodziłam się.
Sporo przyborów na początek dostał od mamy... Od zapałek począwszy, po sztućce, naczynia, ścierki i na soli kączywszy...
Ogarnęliśmy reklamówki i tak się stało, że poddaliśmy się pieszczotom na łóżku...
Ja miałam przyjemność, a Marcinowi było mało hehe...
Musiałam jechać do domu odebrać synka, ale Marcin nie wiedział, że gdzieś za godzinę będę z powrotem.
Ustaliłam z Mamą wychodne...
Odebrałam synka, zjadłam, ogarnęłam co miałam i mogłam jechać.
Jakie było wielkie zdziwienie jak skłamałam Marcinowi, że jade do sklepu, a po chwili wysłałam wiadomość, że ma otworzyć drzwi...
Robił to z taką niepewnością i ta Jego mina...
Ucieszył się ogromnie.
Przyniosłam truskawkowego szampana...
Ogarnęłam z Nim tą kuchnię i drugie podejście do łóżka...
Tym razem nadal Marcin był uparty... Ale po przejściu do pozycji 69...
Nie mógł już dlużej się opierać...
Dostałam od Mamy trochę dłuższą przepustkę...