24.04. 12.10 godz.
Adam pisze od rana, więc postanowiłam się z nim rozmówić i pojechałam do niego do pracy.
Nagrałam całą rozmowę...
Były żale i pretensje, krzyki i groźby oraz chwilę zmiękł i chciał, abym wróciła do domu...
Drugie auto chce skasować, bo mu nie potrzebne do opłat. Chociaż teściowa niby chciała, żeby jedno mi dał... Pewnie ze względu na ludzi we wiosce...
Zabierze wszystko, odetnie od kąta,na którym jest tyle pieniędzy... I wypłata za tydzień...
On tyle robi, ja nic nie doceniam...
Mam jeszcze szansę powrotu do niedzieli... Przygarnie mnie...
Powiem Wam,że mam już dość...
Widziałam, że jak mówiłam, że nie wracam...zmiękł...
Skrytykował całą moją rodzinę... Wiadomo...
Siedzę w kuchni i rozmyślam...
Czy to wszystko ma kurde sens...?
Jak pokierować moim, moim i synka życiem...?