Roberto dzwonił koło 8.00. Z racji, że nie odebrałam... Zadzwonił ponownie...
W końcu odebrałam...
Nie oszukujmy się... Wkurzył się... Znowu uciekam...
To, co Mu napisałam... Było krzywdzące...
Uprzedził mnie, że jak przyjedzie wtedy się Go nasłucham... I nigdzie nie ucieknę...
No cóż... Prawda boli...
Zawsze tak jest, że jak ktoś się o mnie martwi lub zaczyna mój temat... Odcinam się...
Boże dlaczego tak się dzieje...?!
Byłam zrobić zakupy na urodziny synka.
Nie ma jak rozmowa z Pauliną... Przyjaciele nadal są, mimo, że jestem okropna... Dzwonią i się pytają...
Paulina dowiedziała się o moim odpychaniu Roberto ode mnie i stwierdziła, że by mnie ustawiła do pionu! :)
Dowiedziała się również o moim blogu... Poprosiła o link...
Zastanawiam się znowu czy Jej podesłać link... I oczywiście jak to ja, od razu pomyślałam, że dowie się znacznie więcej i będzie się martwić...
A tego zawsze unikam...
Synek zaprosił ciocię na poniedziałek na kawę.
Menu mamy ustalone
Jutro przyjedzie siostra,będzie pomagać.
Rozłożymy materac na podłodze, bo teraz jest pięciu domowników.
Dzisiaj przyjdzie pismo z sądu do mnie i Adama,bo przyznano mi zabezpieczenie alimentów...
Czyli do rozprawy o alimenty Adam i tak musi płacić na dziecko, bo nie mam środków na Jego utrzymanie, gdyż jestem bez niczego...
To będzie furia...
Wczoraj mówił, że jeszcze czeka na mnie, a dziś pismo ode mnie i to już sądowe...
Zdziwi się...
I teściowa szału dostanie...
Dlatego lepiej nie odbierać...