25.04. 7 20 godz.
Sobota
Dawny znajomy ma dzisiaj urodziny...
W południe jadę do pracy. Trochę się denerwuję rozmową z dziewczynami. Muszę pomyśleć co mogę powiedzieć.
Źle spałam.
Jowita jest kobietą, która zmaga się z nałogiem alkocholowym męża, jest u kresu sił, nie ma poczucia własnej wartości i na tym etapie swojego życia poznaje faceta... Idealnego...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
Sobota
Dawny znajomy ma dzisiaj urodziny...
W południe jadę do pracy. Trochę się denerwuję rozmową z dziewczynami. Muszę pomyśleć co mogę powiedzieć.
Źle spałam.
Dziś mogę być z siebie dumna...
Rozmawiałam z moimi oprawcami.
Najpierw z Adamem, przed chwilą z teściową...
Ograżała się,miała pretensjez ale po tych 10 dniach zmiękła i popłakiwała...
Wykazałam się dużą odwagą,że w końcu z nimi porozmawiałam i powiedziałam, że nie wracam...
Głowa mnie boli, tyle nerwów mnie to kosztuje...
Najgorzej to znosi synek...
Muszę im jasno powiedzieć, że dla dobra dziecka nie mogą igrać na uczuciach...!
Uff co za dzień...
Do niedzieli mam czas do namysłu...
Zajęłam się porządkami w Naszej szafie. Mamy wszystko poukładane i ogarnięty pokój.
Jutro muszę jechać na jakieś pięć godzinek, do pomocy przy towarze.
Synek zostanie z mamą.
Nawet gadać mi się nie chce,tylko napisałam do Przyjaciela, że wróciłam do domu i już po rozmowie...
Tyle rzeczy się dowiedziałam,życie sobie marnuję, zostanę bezdomna,jestem k..., on znajdzie sobie inną, życie sobie ułoży, mnie nikt nie zechce, pożałuję tego, dopiero mi pokaże jaki może być agresywny i co może mi zrobić... Życzył śmierci mi i mojej mamie... 😢
Mam dwa dni na podjęcie ostatecznej decyzji...
A jak się pytałam czy przyjedzie do synka, to mówił, że dziś i jutro nie ma czasu przyjechać ...
A na urodziny nawet nie wejdzie...
A powiem Wam, że ledwo się trzymam...
Jak to Przyjaciel zauważył, płaczę gdy nikt nie widzi i i On wyłapuje jaki nam nastrój..
Adam pisze od rana, więc postanowiłam się z nim rozmówić i pojechałam do niego do pracy.
Nagrałam całą rozmowę...
Były żale i pretensje, krzyki i groźby oraz chwilę zmiękł i chciał, abym wróciła do domu...
Drugie auto chce skasować, bo mu nie potrzebne do opłat. Chociaż teściowa niby chciała, żeby jedno mi dał... Pewnie ze względu na ludzi we wiosce...
Zabierze wszystko, odetnie od kąta,na którym jest tyle pieniędzy... I wypłata za tydzień...
On tyle robi, ja nic nie doceniam...
Mam jeszcze szansę powrotu do niedzieli... Przygarnie mnie...
Powiem Wam,że mam już dość...
Widziałam, że jak mówiłam, że nie wracam...zmiękł...
Skrytykował całą moją rodzinę... Wiadomo...
Siedzę w kuchni i rozmyślam...
Czy to wszystko ma kurde sens...?
Jak pokierować moim, moim i synka życiem...?
Koło 15 Roberto zapytał czy zamierzam milczeć...
Nie był zachwycony, wiedział, że to z powodu Rubena.
Adam był po pracy, wygrażał się mamie. Ja z synkiem byliśmy w domu.
I zaczęła się lawina wiadomości... Ile ma czekać na rozmowę... Mam trzy dni na rozmowę, albo ostateczne rozstanie...
Czyli nadal zero poczucia winy.
Nie wybaczył mi ucieczki...
Z dobrych rzeczy mogę Wam powiedzieć, że braciszek z kuzynem pokombinowali trochę,wiercili dziury w ścianie,przekładali kable i koniec końców działa Nam telewizor w pokoju. Od siostry mamy dekoder do telewizji naziemnej...
Popłakałam się ze szczęścia...
Ludzie nie mam nic, a jestem szczęśliwa i uśmiechnięta :-))