27.11. 13.47 godz.
Piątek
Wczoraj dopadły mnie jednak łzy...
Płakałam. ..
Roberto pisał ze mną i zgodził się na chwilę rozmowy.
Pomogło na chwilę.
I tak ryczałam.
Dziś w pracy byłam taka se.. .
Chwilę rozmawiałam z moim Przyjacielem.
Humor się poprawił.
Według zaleceń mojego osobistego doktorka powinnam zerwać kontakt zarówno z Łukaszem jak i z Marcinem.
Dać sobie na spokój.
Łukasz znowu chcial, abym z Nim przyjechała do sądu na odczytanie wniosku.
Siedzę w aucie i czekam.
Przez pół godziny padło tylko słowo "cześć" i "zajechaliśmy" z mojej strony.
Dziwnie się czułam jadąc z Nim obok. . .
Grały na telefonie piosenki, wszystkie prawie o miłości i staraniach o nią.
Łukasz wcale się nie odzywał tylko spytał.. .jak tam, to odpowiedziałam z uśmiechem, że wszystko bardzo dobrze. ..
Nie spodobała Mu się ta odpowiedź, bo nie wie co się u mnie dzieje.
Po powrocie muszę z Nim porozmawiać, ale to jest cholernie trudne dla mnie.
Chociaż Roberto ma rację, że nie mówi się do ukochanej, że gdybym chciał to już dawno bym Cię miał...
To podłe i strasznie zabolało. ..
Jestem ubrana w sukienkę przed kolano i długie, czarne podkolanówki.
Może raz spojrzał w moją stronę, ale myślę, że widzi co stracił i co spieprzył!
Dobijam Go tym, wiem. .. ale On tez nie zastanawiał się jak ja będę się czuć po takich podłych słowach.
Dzwoniła koleżanka z pracy.
Znowu jakaś akcja z kierowniczką!
Chodzi o uszkodzenia, których żadna z Nas nie zrobiła. Takie przyszło wszystko i takie oddajemy.
Swoją drogą jestem cholernie ciekawa czy teraz Łukasz coś się odezwie lub czy spyta czy wejdę na herbatę... Lub zaprosi na obiad.
Jeśli nie spyta, sama nie idę i nic nie proponuję.