Od początku znajomości z Roberto minął tydzień. To już nawet kilkanaście wiadomości dziennie. Pisaliśmy sporo.
Popołudniu kiedy wrócił Adam, znowu to samo... Mieliśmy sprzeczkę.
Na pytania Roberto nie odpisywałam, aż do późnego wieczora. Chciałam się zamknąć przed światem. Nie chciałam Go oszukiwać,dlatego postanowiłam milczeć... Wieczorem napisałam tylko krótką wiadomość i to było zaskakujące, że odpowiedź przyszła niemal natychmiast... Czekał na wieści ode mnie i ...się martwił. To było takie miłe i niespotykane jednocześnie. Nie musiał o nic pytać, sam wiedział w czym rzecz.
Następnego dnia jechałam do Babci na urodziny, więc uprzedziłam kolegę internetowego,żeby się nie martwił. W niedzielę byłam z synkiem na gościnie sama z dzieckiem,partner wiedział, że jadę do rodziny, ale wolał zostać w domu i się napić. Świetnie się bawiłam. Było wesoło, głośno i śmiesznie.. Zapomniałam o swoich troskach... Do pewnego momentu, koło godziny 16dzwonił Adam z awantura, gdzie jestem,z kim i mam natychmiast wracać do domu. Zbierałam się w pośpiechu, nawet moja mama widziała moją reakcję na telefon Adama. I było jej przykro... Jechałam do domu pełna złych przeczuć... Dotarłam to leżał już w łóżku w stanie, wiadomo jakim... Zwierzaki pooprzątane,wiec siedziałam z synkiem w domu i się bawiliśmy.
I tak oto 10 lutego nasza znajomość rozwijała się dalej... Doktorek stracił pacjenta... Gdy mi o tym napisał było ni przykro, żal tego dziecka,ale także tego co czuje Roberto, który się nim zajmował... W takich momentach jestem pełna szacunku i podziwu dla jego pracy, poświęcenia oddania.
Chcąc Wam przybliżyć tą tajemniczyą postać mojego kumpla powiem, że jest to bardzo wysoki brunet z włosami zaczesanymi do tyłu, z pięknymi zielonkawymi oczami, z pełnymi,zmysłowymi ustami. Jest facetem, który dba o siebie, ciało jak marzenie, wyćwiczony bicepsik...
Uważam, że jest przystojny i pociągający. Zawsze się śmieję, że po nim nie widać, że jest gejem. Czasami żartuję i mówię mu, że jest taki fantastyczny, a Roberto oczywiście wogóle tak nie uważa, jest skromny i z początku chyba bywał zawstydzony moimi słowami.
Lubię jak rano pisze mi na powitanie parę słów i zdrabnia moje imię... Zaczynamy razem dzień i kończymy. Tworzy się więź... Jest szczery i prawdziwy. Przysłanie mi jego zdjęcia lub jego partnera nie sprawia mu żadnego problemu. Poznałam już jego plan zajęć, wiem, że kocha zwierzęta, umie i lubi gotować... Ideał ? :-) Otóż nie, rozczaruję Was, nawet skarpetki prasuje hihi
Ma bardzo dużo empatii, ale to nie zawsze w nim mi się podobało, ale to w kolejnych rozdziałach...
11luty Roberto jak wiecie mieszka w Hiszpanii, ale wyjechał tam z powodu trudnej sytuacji rodzinnej. Poinformował mnie, że musi przylecieć do kraju. Tylko musi porozmawiać ze swoim partnerem, który ma wybychowy charakterek... Zupełne przeciwieństwa. Znając to, co spotkało kolegę w kraju byłam pełna obaw Jego powrotu. Tak teraz to ja się martwiłam o obcego człowieka, którego nie widziałam na oczy... Polubiłam tego faceta, a wiadomo jak traktują homoseksualistów w Polsce... Przejęłam się jego losem, tym co przeżył i co czuł gdy musiał powrócić do strasznej rzeczywistości... Pisząc z nim zrobiło mi się żal i mimochodem podałam swój numer telefonu... Czekał cierpliwie aż mu zaufam i sama zechcę podać numer no i stało się.
Tak oto 12lutego pisaliśmy smsy drugi dzień i nawet mieliśmy dziś porozmawiać. Grzecznie się zapytał czy chcę i kiedy może zadzwonić. Panikowałam przed i marzyłam o reanimacji od doktorka :-) ale niestety nie była potrzebna. Nasza pierwsza rozmowa trwała półtorej godziny, głównie to Roberto nadawał, ja słuchałam... Stres szybko minął i nawet się dogadaliśmy, były także żarty i tak oto kolega przyznał się, że śpi w bokserkach. Później coś się mnie pytał, ale skłamałam, że nic nie pamiętam, bo myślałam tylko o nim w bokserkach hihi (zabijesz mnie Roberto za to) Podziękował za miłą rozmowę i z uśmiechem na twarzy pojechałam do pracy. Następna rozmowa odbyła się dwa dni później. Była trochę krótsza, ale także sympatyczna.