• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Terapia Jowity

Jowita jest kobietą, która zmaga się z nałogiem alkocholowym męża, jest u kresu sił, nie ma poczucia własnej wartości i na tym etapie swojego życia poznaje faceta... Idealnego...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
24 25 26 27 28 29 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2025
  • Marzec 2023
  • Listopad 2022
  • Październik 2022
  • Wrzesień 2022
  • Lipiec 2022
  • Czerwiec 2022
  • Maj 2022
  • Kwiecień 2022
  • Luty 2022
  • Styczeń 2022
  • Grudzień 2021
  • Listopad 2021
  • Wrzesień 2021
  • Sierpień 2021
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Kwiecień 2021
  • Marzec 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Grudzień 2020
  • Listopad 2020
  • Październik 2020
  • Wrzesień 2020
  • Sierpień 2020
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020

Archiwum 25 marca 2020

< 1 2 >

Rozdział 8

Moja jedna z wiadomości do Roberto gdy Adam pijany wyzywał o wszystko... Wysłuchał,poświęcił czas,uspokoił mnie...

Wiesz zawsze uważałam, że coś musiało się dziać... Żeby były następstwa, że poznanie nowych ludzi, to nie przypadek, że każda znajomość wpływa na Nasze życie...że nie ma przypadków... Że z jakiegoś powodu się poznaliśmy... Że może już tak mi ciężko i emocjonalnie źle..że ktoś musi mnie utrzymać na nogach, jak słabego, upadającego człowieka..  
Może to niewiele znaczy, ale dziękuję za każdą chwilę z Tobą, za sms,za wiadomość... W tym całym bagnie jesteś iskierką nadzieii.

Wiem, że Przyjaciel nie lubi pochwał i słowa uznania nie są dla niego, ale żadne słowa nie są w stanie go docenić.

Tak od jakiegoś czasu uważam go za przyjaciela. Jest że mną w każdej sytuacji i nie zostawia mnie samej z problemem. Czyż nie tego oczekujemy od przyjaciół? 

Moja znajomość z homoseksualistą była całkowitą tajemnicą,ale z czasem oprócz siostry dowiedziała się także przyjaciółka, a nawet mama. Nie wstydzę się Roberto.Wiem,że nikomu więcej nie mogę powiedzieć,bo miałabym piekło w domu i była wyklęta.Przecież to "chora i nienormalna " osoba. Oczywiście gdy powiedziałam Roberto, że przyznałam się do znajomości z nim, to pierwsze o czym pomyślał to czy nie będę miała przykrości i problemów z tego powodu... Najpierw inni, a później on... Mimo tak wielu przykrości, które go w życiu spotkały jest dobry dla ludzi. I mógłby zawstydzić nie jedną dewotkę.Jest człowiekiem wierzącym,ale przejmuje się losem innych. 

Czasami mam wrażenie, że jestem sama ze wszystkim... Kolejna niedziela samotnie w kościele, spowiedź, bo chcę być bliżej Boga, a tam zdanie "dźwigaj swój Krzyż"... No dobra, moje "małżeństwo " do łatwych nie należy, psychicznie jest mi coraz ciężej, źle mi z tym wiecznym chlaniem i obelgami,a tu zero zrozumienia, zero wsparcia od księdza... To było przykre. 

25 marca 2020   Dodaj komentarz

Rozdział 7

Kolejna rozmowa telefoniczna odbyła się u siostry Janki, gdzie byłam z synkiem na obiedzie. To była niedziela 16lutego. Roberto chyba jest o mnie spokojniejszy gdy Adama nie ma w pobliżu... Rozmawiamy niemal codziennie,albo przed pracą,albo chociaż parę minut po pracy. 

Rozmowy z nim dużo mi dają. Mogę czuć się do bani, nie mieć ochoty na nic, a wystarczy rozmowa z moim Ciachem,jak to ostatnio żartuję i do pracy jadę odwalona jak gwiazda filmowa na czerwonym dywanie :-) Nawet dziewczyny to zauważyły, że ostatnio wyładniałam hihi

Przy takim przystojniaku można mieć kompleksy,bo nawet jak Roberto sprząta to wygląda jak milion dolców, dlatego nie mogę być gorsza.

Z moich obserwacji wynika, że myśli o wszystkich tylko nie o sobie...Nie lubi mówić o tym co czuje,ani co Go trapi. 

Owszem pobyt w kraju przeżył, ale nie było Mu łatwo. Ludzie nie ułatwili mu tego. Rozmawiałam z nim i wiem, że było mu ciężko chociaż się do tego nie przyznawał. Całym sercem byłam z nim. Wiem, że ma innego przyjaciela bliższego i cieszyłam się, że nie jest sam wśród bliskich, a jednak tak obcych ludzi. 

Uzgodniłam z nim, że proszę o paczkę z Hiszpanii, parę muszelek i pocztówkę.Zgodził się. Dla mnie to wielka radość, coś nie wyobrażalnego...inny świat. 

25 marca 2020   Dodaj komentarz

Rozdział 6

Od początku  znajomości z Roberto minął tydzień. To już nawet kilkanaście wiadomości dziennie. Pisaliśmy sporo.

Popołudniu kiedy wrócił Adam, znowu to samo... Mieliśmy sprzeczkę.

 Na pytania Roberto nie odpisywałam, aż do późnego wieczora. Chciałam się zamknąć przed światem. Nie chciałam Go oszukiwać,dlatego postanowiłam milczeć... Wieczorem napisałam tylko krótką wiadomość i to było zaskakujące, że odpowiedź przyszła niemal natychmiast... Czekał na wieści ode mnie i ...się martwił.  To było takie miłe i niespotykane jednocześnie. Nie musiał o nic pytać, sam wiedział w czym rzecz.

Następnego dnia jechałam do Babci na urodziny, więc uprzedziłam kolegę internetowego,żeby się nie martwił. W niedzielę byłam z synkiem na gościnie sama z dzieckiem,partner wiedział, że jadę do rodziny, ale wolał zostać w domu i się napić. Świetnie się bawiłam. Było wesoło, głośno i śmiesznie..  Zapomniałam o swoich troskach... Do pewnego momentu, koło godziny 16dzwonił Adam z awantura, gdzie jestem,z kim i mam natychmiast wracać do domu. Zbierałam się w pośpiechu, nawet moja mama widziała moją reakcję na telefon Adama. I było jej przykro...  Jechałam do domu pełna złych przeczuć... Dotarłam to leżał już w łóżku w stanie, wiadomo jakim... Zwierzaki pooprzątane,wiec siedziałam z synkiem w domu i się bawiliśmy.

I tak oto 10 lutego nasza znajomość rozwijała się dalej...  Doktorek stracił pacjenta... Gdy mi o tym napisał było ni przykro, żal tego dziecka,ale także tego co czuje Roberto, który się nim zajmował... W takich momentach jestem pełna szacunku i podziwu dla jego pracy, poświęcenia oddania. 

Chcąc Wam przybliżyć tą tajemniczyą postać mojego kumpla powiem, że jest to bardzo wysoki brunet z włosami zaczesanymi do tyłu, z pięknymi zielonkawymi oczami, z pełnymi,zmysłowymi ustami. Jest facetem, który dba o siebie, ciało jak marzenie, wyćwiczony bicepsik...  

Uważam, że jest przystojny i pociągający. Zawsze się śmieję, że po nim nie widać, że jest gejem. Czasami żartuję i mówię mu, że jest taki fantastyczny, a Roberto oczywiście wogóle tak nie uważa, jest skromny i z początku chyba bywał zawstydzony moimi słowami.

Lubię jak rano pisze mi na powitanie parę słów i zdrabnia moje imię...  Zaczynamy razem dzień i kończymy. Tworzy się więź... Jest szczery i prawdziwy. Przysłanie mi jego zdjęcia lub jego partnera nie sprawia mu żadnego problemu. Poznałam już jego plan zajęć, wiem, że kocha zwierzęta, umie i lubi gotować... Ideał ? :-) Otóż nie, rozczaruję Was, nawet skarpetki prasuje hihi

Ma bardzo dużo empatii, ale to nie zawsze w nim mi się podobało, ale to w kolejnych rozdziałach... 

 11luty Roberto jak wiecie mieszka w Hiszpanii, ale wyjechał tam z powodu trudnej sytuacji rodzinnej. Poinformował mnie, że musi przylecieć do kraju. Tylko musi porozmawiać ze swoim partnerem, który ma wybychowy charakterek... Zupełne przeciwieństwa. Znając to, co spotkało kolegę w kraju byłam pełna obaw Jego powrotu. Tak teraz to ja się martwiłam o obcego człowieka, którego nie widziałam na oczy... Polubiłam tego faceta, a wiadomo jak traktują homoseksualistów w Polsce... Przejęłam się jego losem, tym co przeżył i co czuł gdy musiał powrócić do strasznej rzeczywistości... Pisząc z nim zrobiło mi się żal i mimochodem podałam swój numer telefonu...  Czekał cierpliwie aż mu zaufam i sama zechcę podać numer no i stało się.  

Tak oto 12lutego pisaliśmy smsy drugi dzień  i nawet mieliśmy dziś porozmawiać. Grzecznie się zapytał czy chcę i kiedy może zadzwonić. Panikowałam przed i marzyłam o reanimacji od doktorka :-) ale niestety nie była potrzebna.  Nasza pierwsza rozmowa trwała półtorej godziny, głównie to Roberto nadawał, ja słuchałam...  Stres szybko minął i nawet się dogadaliśmy, były także żarty i tak oto kolega przyznał się, że śpi w bokserkach. Później coś się mnie pytał, ale skłamałam, że nic nie pamiętam, bo myślałam tylko o nim w bokserkach hihi (zabijesz mnie Roberto za to)  Podziękował za miłą rozmowę i z uśmiechem na twarzy pojechałam do pracy. Następna rozmowa odbyła się dwa dni później. Była trochę krótsza, ale także sympatyczna.

25 marca 2020   Dodaj komentarz

Rozdział 5

Roberto jest taki wyrozumiały i cierpliwy... Prosi o rozmowę telefoniczną po paru dniach znajomości. Nie jestem gotowa, boję się, w końcu to obcy człowiek...

Wie, że moja mama od ponad roku jest chora na raka, że tatę straciłam.  Pociesza, wspiera i odpowiada nawet na śmieszne pytania... 

Niby taka osoba jak ja usłyszy coś miłego lub jakąś pochwałę, ale to wypiera... No bo jak ktoś taki nic nie warty może być sympatyczny lub coś znaczyć dla obcego człowieka...?

Adam od jakiegoś czasu pracuje, bo samej ciężko mi utrzymywać dom. Teściowa chciała,aby poszedł do pracy, bo za dużo pije. Przychodzi z pracy to pierwsze co, to piwo. Może iść na podwórko i zawsze zahaczy o garaż, bo tam zrobił sobie melinę. Pełno butelek pustych wszędzie pochowanych,a pełne nawet w bagażniku auta. Kiedyś próbowałam go pilnować, chodzić za nim, ale uznałam to bez sensu, gdyż potrafił wstać np.o trzeciej w nocy i iść wypić sobie procenty,a rano przed ósmą jechać do pracy... 

Ktoś mógłby się spytać dlaczego się nie wyprowadziłam, skoro mogłabym zamieszkać z mamą w domu rodzinnym... Chyba dopiero teraz postanowiłam głośno się przyznać do tego co się dzieje w moim życiu i dzięki komuś dostrzegłam, że to nie jest normalne. 

Adam i ja żyjemy obok siebie, płacimy rachunki, robimy zakupy do domu, czasem o czymś porozmawiamy. 

Najgorzej wyglądają niedziele. Ja jadę do kościoła, Adam idzie oprzątać, bo do kościoła nie pojedzie, gdyż trzeba wywalić obornik... Każda wymówka dobra. Gdy wracam z kościoła już albo ledwo siedzi, albo idzie spać nawalony. I tak cała niedziela. Spędzam czas z synkiem, bawimy się i łudzę się, że nic nie zauważy, że moja miłość mu wszystko wynagrodzi. 

25 marca 2020   Dodaj komentarz

Rozdział 4

Po lodziarni pracowałam dwa tygodnie przy przycinaniu gałązek i sadzeniu ich. To była praca na akord i niewiele opłacalna. Na szczęście poszukiwałam pracy nadal i tak udało mi się zatrudnić w sklepie z odzieżą, zabawkami, butami... Czyli wszystkim. Pracuję juz tutaj 5miesięcy. Z dziewczynami dogaduję się. Nie znają mojej historii, ale czasami pytają co u mnie, bo bywam przygaszona, wycofana. Chociaż w ich oczach jestem pewna siebie, władcza,uparta i dążąca do celu...  

Ci którzy znają prawdę wiedzą, że to maska... Udaję,bo wstyd mi za czyny Adama. Aczkolwiek już dziś wiem, że to nie ja powinnam się wstydzić. 

Pewnego popołudnia siedząc po godzinach w pracy i czekając na dostawę weszłam znowu na stronę czatu. I ta chwila zmieniła wszystko,zapoczątkowała nową erę :-) Był to 31stycznie tego roku piątek.Napisał do mnie mężczyzna,kilka lat starszy,bardzo miły i kulturalny. Napisał, że jest lekarzem onkologiem dziecięcym, więc byłam pełna podziwu i szacunku dla niego. I zadałam pytanie czy podrywa pielęgniarki, że na pewno nie może się od nich odpędzić...?  I odpowiedź,którą napisał no nie powiem zaskoczyła mnie... Nie podrywa, bo jest gejem... Nie czułam zgorszenia raczej zdziwienie, niedowierzanie...  Może zachowałam się nieodpowiednio i nietaktownie, ale zadałam Mu parę pytań,na które to odpisał grzecznie i ze spokojem.  Po krótkiej wymianie korespondencji podałam Roberto adres e-mail. Odpisał tego samego dnia i dowiedziałam się, że mieszka w Hiszpanii. Co jeszcze bardziej mnie wprawiło w osłupienie. 

Dostałam fotografię jak wygląda doktorek i dziewczyny uwierzcie mi, że nie jedna by skakała do nieba hihi

Na początku to była raczej luźną znajomość, takie pisanie, poznawanie się,badanie gruntu na ile moich pytań odpowie... Nie wiedziałam czasami jak coś napisać, spytać, żeby nie urazić Go. Wiele razy chciałam coś napisać w żartach nawet słynne słowo-przystojniaku, ale obawiałam się, że źle mnie zrozumie, że będzie tym skrępowany...  Tak nie wiedziałam jak bezpośrednio zachować się przy geju... 

Roberto poznał moją historię o mężu alkocholiku, o apodyktycznej teściowej, wie, że mam synka... Ale z bólem serca stwierdzam, że z tego bloga dowie się jeszcze więcej... 

Korespondencja nabierała na sile, znosił moje humory, pocieszał, wspierał i tłumaczył spokojnie, że nie muszę tak żyć... Bywała masa wiadomości na poczcie, sama się dziwię, że miał czas i ochotę na tą znajomość... 

25 marca 2020   Dodaj komentarz
< 1 2 >
Julitapl | Blogi