Synek
Jestem dumna z mojego synka.
Tak pierwsza klasa to już coś...
Synek wracał już pieszo sam.
Bałam się i martwiłam, ale synek dał radę.
W końcu ma dobre dwa kilometry, kilka przejść dla pieszych i idzie przy głównej ulicy...
Ostatnio Adam wyskoczył do mnie, że on nic nie wie, że co ze mnie za matka, że ciągle zajmuje się sobą, dziecko samopas lata, że on jest tylko do płacenia alimentów... Bla bla bla...
Sam się nie interesował pół roku, a tu teraz pretensje...
A kto mnie utrzyma jak mam po czterech godzinach dziecko odebrać?
Jakoś kasy mi nie daje!
Nie dość, że znajoma mi cały czas odbierała dziecko i się z Nią rozliczałam to jakoś o to nie zapytał!
Ojciec na medal!
Pod tytułem:porażka nie ojciec!
Wczoraj synek mówił ojcu, że ma wycieczkę szkolną, swoją pierwszą...
Tak się cieszył...
A ten stary buc olał syna!
Kretyn totalny!
Całe szczęście, że już nie muszę go znosić na codzień!