02.03. Wtorek
Zawiozłam synka do szkoły, następnie zakupy i do domu.
Trochę posprzątałam.
Rozmawiałam przy tym z Marcinem.
Czyżbyśmy mieli się ku sobie...
Póżniej bilans z synkiem.
Płakał, bo myślał, że będzie też szczepienie.
Nie pojechaliśmy po zabawkę, więc wrócił do domu obrażony i zapłakany zasnął.
Zjadłam obiad i do pracy.
Przed zamknięciem był Łukasz chwilę.
Zapowiedziałam, że wpadnę na minutkę.
Pił kawę, przyznałam się, że niedzielę spędziłam z Marcinem.
Powiedziałam szczerze, że staje mi się bliższy. ..
Łukasz stwierdził, że sam to zauważył...
Widziałam, że zrobiło Mu się przykro i to Go zabolało.
Wyszliśmy razem.
Jutro mam na później, więc zapowiedziałam się na kawę i na pogaduchy.
Może zrobię jakiś obiad z Łukaszem.
Marcin wie, że zrobiło mi się przykro i źle...
Chciał nawet przyjechać...
Panowie postanowili ze sobą porozmawiać w cztery oczy...