26.03.
Piątek
Po pracy mam jechać do Kościoła do spowiedzi na święta, ale i Mszę w niedzielę mamy za Tatę.
Marcin przyjechał wcześniej i zapewnił, że chce jechać razem.
Byłam zaskoczona, nie byłam przekonana czy to dobry pomysł...
Chciałam jechać na dwa auta, też się nie zgodził...
W końcu pojechaliśmy Jego autem.
Wchodziliśmy do Kościoła, to dziwnie się czułam...
Usiedliśmy w jednej ławce, byliśmy razem u spowiedzi, do Komunii szedł za mną...
Złapałam Go za rękę w Kościele...
Było tak...
Przybliżyło Nas to do siebie...
Rozmawialiśmy w aucie i Mama zadzwoniła z tekstem, że zapomniałam, że mam syna...?!
Tak mnie okropnie zabolały i zaskoczyły te słowa...
Nie rozmawiała ze mną po powrocie.