13.03.
Sobota
Nie dość, że ciężki dzień w pracy, to jeszcze Maja, ta nowa mi nie pomagała jak przyszła...
Czułam się okropnie z minuty na minutę...
Bolały mnie mięśnie, stawy...
Chodzenie sprawiało ból.
Przy wymianie towaru byłyśmy tylko we trzy.
Marcin jak się o tym dowiedział, to wykonał swoje zadania w domu i przyjechał pomóc.
Martwił się o mnie i widział, że ciężko mi się porusza nawet.
Na szczęście w końcu skończyłyśmy.
Chwilę rozmawialiśmy w aucie i do domu.
W domu masa ludzi, bo mama ma urodziny.
Siedziałam trochę z gośćmi i poszłam spać.
Niedziela też była poniekąd w łóżku, tak mnie wszystko rwało.
I straciłam smak i węch...
Czyli wirus..
Dodaj komentarz