10.05. Wtorek
W końcu po długich poszukiwaniach i mega napiętej atmosferze w domu udało się znaleźć auto, które by mi się podobało i by spełniało moje oczekiwania.
Brat przyjechał z pracy i kazał pędem się zbierać.
Prawie Marcin był u mnie.
Pojechaliśmy w czworo.
Wracałam już moim nowym autkiem.
Fordzik fiestka sprowadzona, w delikatnym kolorku kawy z mleczkiem😉
Ideał...
Wizualnie ładny, brat powiedział, że po oględzinach jest stan poprawny.
W środku kilka rzeczy do poprawy, ale nie ma tragedii.
Siedziało się super i jechało jeszcze lepiej.
W pół drogi Marcin kierował, bo źle się już czułam.
Tysiaka koleś opuścił.
Bardzo się cieszyłam.
Synek nawet czekał, żeby się przejechać.