Miałam na 8.00 z Patrycją.
Marcin przyjechał na 9.00.
Była krótka rozmowa...
Parowaliśmy obuwie trzy godziny.
Marcin był ogromnie spieniony,mówił mi różne rzeczy...
Wysłuchiwałam Go z pokorą...
Ojj zdania były odmienne.
W końcu tak mnie gryzły wyrzuty, że w końcu przyznałam się, że pisałam z Łukaszem...
Podłamał się.
Znowu byłam przesłuchiwana.
Z racji, że był czas pakować towar, to przerwałam tą rozmowę.
Marcin był wzburzony, wyszedł na zewnątrz.
Bałam się, żeby nie odjechał, bo wtedy wiem, że pojechałby do Łukasza.
Po dłuższym czasie wrócił.
Zrobiliśmy towar do końca i Marcin przyjechał za mną, bo mieliśmy robotę. Chociaż nie dało się jej wykonać.
Rozmowa odbyła się u mnie za domem.
Popłakałam się...
Nasłuchałam się...
Byłam podłamana.
W końcu pojechał się kąpać.
Wrócił późnym wieczorem.
Rozmowa przeciągnęła się, bo Marcin dowiedział się całkowicie wszystkiego...
To już strasznie podle się czułam.
Próbowałam rozluźnić Marcina, głaskałam, przytulał się i sam pragnął więcej.
Były pocałunki, pieszczoty, celebrowanie swoich ciał...
Staliśmy się jednością...
Marcin odczuł satysfakcję z tego zbliżenia.
Myślałam, że po tym wszystkim będzie już lepiej...
Zasnęliśmy przytuleni do siebie.