11.00godz.
Jestem zapisana w Jego telefonie wyjątkowo, ma inny dzwonek ustawiony, gdy ja dzwonię...
Rano budziłam Go do pracy, aby śpioch nie zaspał... :-)
Jeszcze nie zablokował mnie na FB.
Wstawił post pełen smutku, ale i nadzieji...
Powiedział wcześniej, że to zrobi, aby nie widzieć moich postów i aby szybciej o mnie zapomnieć...
Oboje dziś cierpimy...
Popieprzone to wszystko!
Najpierw całe życie marzę o bratniej duszy, o facecie, który mnie zrozumie i zaakceptuje taką, jaką jestem...
A teraz uciekam...
Wczoraj się cieszyłam na spotkanie, że chce przyjechać do mnie gdy będzie u dzieci w odwiedzinach. . .
Dziś już serce się kraje, bo wiem, że sama to zaprzepaściłam!
Kiedyś mi nie wybaczy bólu, który sprawiam. . .
Roberto też w końcu usunął się w cień...
Dziś ma zadzwonić późnym wieczorem.
I całe szczęście, bo jest mi cholernie ciężko!