11.07. 8.20godz.
Sobota
Synek jeszcze śpi :-))
Do pracy mam dziś trochę później.
Dziewczyny muszą się dogadać.
Do pierwszej rozmawiałam z Łukaszem, w sumie koło północy zadzwoniłam.
Nadal trwa przy swoim zdaniu, nie zaprzeczył gdy Go o to wszystko spytałam.
Wypił trochę z kolegą, bo miał doła i zebrało Mu się na zwierzenia...
Cały czas o tym myślę...
Wie, że do rozprawy nie chce żadnych związków!
Czy to chora miłość...?
Może i w innych okolicznościach bym się ucieszyła, że ktoś mnie akceptuje taką, jaka jestem... I wyglądem i charakterem i jest tak we mnie wpatrzony i jest moim powiernikiem, przyjacielem...
Ale dlaczego teraz ja się pytam?!
Fakt nie jest przystojny i to Mu mówiłam, że mnie nie pociąga, a i tak się nie obraził, bo na mnie nie umie i nie chce się gniewać...
Gdy ma humor do bani, sam mój głos Mu poprawia humor...
Zadużył się biedak!
Przez przeklęte 8 lat sie tyle nie działo, co teraz przez te niespełna trzy miesiące!
No tak we wtorek, trzy miesiące...
Co ja mam biedna robić... ?