20.50 godz
Już po kolacji w piżamach synek i ja.
Pomijając smsy z groźbami od Adama i wydzwanianiem wiecznie teściowej dzień taki sobie...
Jak zaznaczył,że zabierze mi nawet auto,którym przyjechałam do mamy...
Mama stwierdziła, że kupię sobie drugie :) własne :))
Także honorowo się zachowałam i zostawiłam kluczyki w aucie i napisałam, że może w każdej chwili odebrać auto.
Dziś już mam akty urodzenia synka i napisałam pismo do gops-u o zasiłek na dożywianie.
Zawsze jakiś początek... Niby nic wielkiego,ale idę do przodu...
Jednak coś sama mogę osiągnąć... :-))
Tyle się zmieniło od początku bloga...
Chociaż dopiero lawina ruszyła...