23.05. Niedziela
21.05. Piątek
Byliśmy na górze zamkowej i puszczaliśmy wszyscy latawca.
Było super cudownie...
Marcin bywa już u Nas codziennie...
Michaś lubi się bawić z Nim...
Razem spędzamy coraz więcej czasu...
To była moja i Marcina niedziela...
Po Kościele pojechałam do Marcina na kawę.
Oglądaliśmy ciekawy film i się wzruszyłam, to Marcin uklęknął przede mną i zapytał czy chce być Jego dziewczyną...
Nie zgodziłam się i wyszłam do łazienki...
Następnie poprosiłam, że możemy jechać na zapiekanki i pojechaliśmy...
Czułam, że Marcin przygasł i posmutniał...
Próbowałam Go rozruszać, ale się nie dało...
W drodze powrotnej zajechał pod krzyż...
Czułam, że znowu to samo pytanie padnie...
Owszem, że Mu zależy na mnie i synku i chce, żebym została Jego dziewczyną...
Myślałam, że to znowu spontaniczne pytanie i wsiadłam do auta i kazałam Mu się przygotować, a w tym momencie otworzył bagażnik i wyjął bukiet kwiatów...
Czułam się podle...
Nie odzywałam się nawet...
Zajechaliśmy pod Jego mieszkanie, to nawet nie weszłam... Miałam dość!
Odjechałam.
W domu nadal miałam wyrzuty sumienia...
Duma nie pozwalała mi napisać w smsie, że dla Jego lepszego samopoczucia się zgadzam...
Chodziło o moją jak i Jego dumę...
Postanowiłam, że jak wróci synek, to pojedziemy na chwilę...
Tak też zrobiliśmy.
Marcin był zaskoczony, ale bawił się z małym.
Rozmawialiśmy chwilę i się popłakałam...
Trochę spokojniejsza wracałam...