12.05 . Środa
W pracy byłam krócej.
Miałam wizytę u dentysty i następnie uzgodniłam z synkiem wycieczkę.
Sam Michaś chciał, aby Marcin jechał z Nami.
Spakowaliśmy zabawki, coś do picia i jedzenia i w drogę...
Pojechaliśmy naszym autem, Marcin siedział z tyłu.
Byliśmy w Leźnie, karmiliśmy zwierzęta, spacerowaliśmy i jeźdźiliśmy czterokołowym rowerem.
Najpierw synek sam, następnie z Marcinem, a później ze mną...
Kolejnym punktem Naszej wycieczki był sklep gdzie kupiliśmy sobie lody i wyruszyliśmy nad jezioro do Rynku.
Tam synek bawił się we wodzie trochę i na placu zabaw.
Na powrocie byliśmy w ruinach zamku, gdzie chłopacy jeszcze poszaleli i obaj zgodnie stwierdzili, że są głodni i mają ochotę na pizzę...
Pojechaliśmy po jedzonko i zajechaliśmy do mieszkania Marcina.
Najpierw synek się zawahał zanim wszedł, ale jadł, oglądał bajkę i później bawiliśmy się w chowanego.
Dziecko było szczęśliwe...
Sama nie mogłam uwierzyć, że ja i synek siedzimy w mieszkaniu Marcina...