20.05. 10.25 godz.
Środa
Chyba zostanę wróżką...
A może jestem jakąś cholerną wiedźmą...?
Przeczucie mnie nie myliło...
Adam wynajął adwokata, wystąpił z wnioskiem o widzenia z synem...
Na pewno będzie chciał bardzo częstych widzeń z synem! Podważy mój wniosek!
Skur... syn!
Tylko ja się pytam gdzie był przez ponad miesiąc?! Czy słabe półtora godziny na ten czas to oznaka miłości "kochającego tatuśka "...?
A już cieszyłam się normalnością ...
Wydawało mi się, że jestem silniejsza, a wystarczyła chwila i Jowita znowu zastraszona i zapłakana siedziała w pokoju... Chowając się przed wszystkimi...
Ze wsparciem i dobrym słowem od razu ruszyli mi na pomoc Roberto i Paulina.
Hanusia nie wie, ma pracę, dwójkę dzieci i tak Kochana ma co robić i o kogo się martwić...
U Przyjaciela też rodzina waleczna... O każdy grosz chcą się kłócić, żeby Roberto miał jak najmniej...
Ma adwokatkę, to na pewno Mu pomoże.
Także dzień ciężki od rana...
A mam jeszcze z mamą i siostrą jechać na zakupy...
Nie chce mi się... Ale mama mówi, że nie mam się załamywać i nie popsuć sobie dnia...
Może to jest jakaś myśl...