Rozdział 3
Po utracie pracy siedząc w domu dwa tygodnie szukałam jakiegokolwiek zajęcia. Znalazłam pracę w stolarni.Była to ciężka praca przy najróżniejszych halach za drobne pieniądze. Wracałam do domu i płakałam z bólu tak mnie mięśnie bolały. Trzymałam się tej pracy. Ale i tym razem usłyszałam to samo. Redukcja etatów. Jest jedna rzecz, która mi została z tamtej pracy... Serdeczna koleżanka Irenka.
Znowy siedziałam w domu i wpadałam w rozpacz, ale i siłą woli znalazłam pracę w lodziarni.Tak wiem co każdy sobie pomyślał, ale to lodziarnia z lodami włoskimi. Lubię dzieci więc praca była przyjemna.Zdarzały się jakieś incydenty, ale przeżyłam. Praca tam pochłaniała mnie nawet na 11godz.dziennie plus dojazdy... Było mi to na rękę, bo dużo zarabiałam, mało widywałam Adama i teściową tylko synka było mi żal... Było mi ciężko, ale ktoś musiał zarobić na kombajn na żniwa. Żyliśmy obok, ale stałe słyszałam, że to też moje długi.
Moją ucieczką od realnego życia stał się internet, a w sumie to czat...
Leżąc obok pijanego faceta dzień dnia czułam bunt i niechęć do niego, ale i też do samej siebie. Będąc na czacie poznałam faceta z którym znalazłam szybko wspólny język. Krzysiek był kierowcą i mieszkał raptem dwie godziny drogi ode mnie... Był fajnym facetem czułym, wrażliwym i wierzącym... Długo ze sobą korespondowaliśmy. Z początku nie mówiłam mu o swoim życiu. Zdrabniał moje imię, pisał wierszyki to było słodkie... Zbliżyliśmy się do siebie bardzo, mimo, że to tylko korespondencja. Byliśmy bratnimi duszami. I w momencie, w którym Krzysiek wypełniał moje myśli postanowił zniknąć na kilka miesięcy tłumacząc, że za bardzo się zbliżyliśmy, a on nie jest ani przystojny ani odpowiedni dla mnie. Widział moje zdjęcie,ale nie chciał wysłać swojego. Miał niską samoocenę, nawet wykształcenie miałam wyższe od niego. I to wszystko razem spowodowało, że się wycofał.
Po kilku miesiącach sam się odezwał. Znowu masa wiadomości, wszystko odżyło... Nie chciałam go oszukiwać i dlatego wyznała mu prawdę o moim związku oraz że mam synka. Przyjął to wszystko ze spokojem i troską o mnie. Było jeszcze goręcej między nami. Oboje myśleliśmy o spotkaniu, nasze uczucia płonęły żarem... Ale Krzysiek jak to Krzysiek uznał, że ostatecznie nie chce być ciężarem, że nie chce mieszać w moim życiu, że pękłoby mu serce gdybym była rozczarowana nim, że zasługuję na kogoś wspaniałego, a on za takiego się nie uważa... I tak mija już pięć miesięcy jego milczenia... Czasami nadal o nim myślę i czuję sympatię... Życzę mu jak najlepiej.
Praca w lodziarni się skończyła i znajomość z Krzyśkiem także...
Dodaj komentarz