Rozdział 2
Jeszcze będąc w ciąży pamiętam jak prowadziłam całkiem pijanego Adama z podwórka... Modliłam się, aby mnie nie przewrócił...
Michałek zdrowo się chował, tylko często budził się w nocy, co pół godziny lub co godzinę i tak kilka miesięcy. Byłam niewyspana, rozdrażniona, gdzie usiadłam zasypiałam. Byłam z tym wszystkim sama... Raz poprosiłam Adama, aby mi przyniósł wodę do mleka dla małego w nocy, to zrobił mi awanturę,że on musi się wyspać, bo przecież pracuje na gospodarstwie... To zacisnęłam zęby i radziłam sobie sama.
Adam zaczął coraz więcej pić, taczał się na nogach,raz wpadł w kojec dla małego i go połamał, innym razem leżał na podłodze, bo nie był w stanie wgramolić się na łóżko...Ale to i tak moją wina cały czas to słyszałam.
Nie jestem rozrzutną osobą, a i tak ciągle słyszałam od teściowej,że za dużo wydaję... Raczej Adam z lekką ręką wydawał pieniądze, których i tak mało było i kredyt goni kredyt. Na gospodarstwie jest ten minus, że w jednym miesiącu masz 3500złotych dochodu,a następny dochód ze sprzedaży trzody przewidziany za trzy, cztery miesiące. Dlatego popadaliśmy w długi...
Gdy synek miał trzy latka dostałam nakaz pójścia do pracy, bo Adam pracował na gospodarstwie, a ja tylko siedzę w domu i wydaję pieniądze. Może i dobrze, bo już ciężko mi było wytrzymać z teściową,ale żal mi było maluszka...
Więc zaczęłam pracę w jednym sklepie, później w drugim i po roku dostałam się do większego spożywczo-przemysłowego. Tam pracowałam rok, niestety redukcja etatów, ale tam poznałam Paulinę do dziś moją wspaniałą przyjaciółkę. Trochę minęło czasu zanim jej zaufałam i się otworzyłam.
Dodaj komentarz