28.03.
Niedziela
Synek pojechał do Taty.
Byłyśmy z mamą i z siostrą w Kościele.
Obiad i sprzątanie po obiedzie.
Wtedy wszystko się zaczęło...
Jakieś uwagi, przytyki, była trochę nieprzyjemna wymiana zdań...
Marcin już na mnie czekał.
Powiedziałam Mu o zajściu w domu.
Trochę humor mi siadł.
Pojechaliśmy sobie nad Jeziorak.
Rozmawialiśmy, spacerowaliśmy...
W końcu zapytałam Marcina co czuje , co jest z Jego strony...
Wyznał, że do kubeczka było dołączone serduszko z napisem... Kocham Cię... ale wiedział, że nie jestem na to gotowa, i że wtedy bym znowu milczała...
Zatem wyznał, że z Jego strony jest miłość...
Jest pewny uczucia...
Dzwoniła siostra Janka i powiedziała, że rozmawiała z Mamą i z Bratem i przedstawiła Marcina w lepszym świetle... I dała trochę mamie do myślenia...
Byliśmy na pizzy i wróciłam szybciej do domu.
Zaczepiłam pierwsza mamę, że nie ma się czego obawiać, że nie pozwolę synka i mnie skrzywdzić, że Marcin nie jest żadnym dupkiem, a Michałek i tak jest najważniejszy...
Mama stałe powtarzała, że nie mam skrzywdzić synka... Bo mnie z domu wyrzuci...
Także wszystko jaśniejsze...
Przywiozłam trochę pizzy do domu.
Synek wrócił zjadł, bawił się na dworze i do łóżka.
Także z Marcinem nie mieliśmy łatwego życia...
Rodzice też Mu suszą kołki na głowie... bo gospodarstwo przepadnie...
Każde z Nas ma swoją przeszłość...
Łukasz oglądał Nasze wspólne zdjęcia, wypisuje mi, że tęskni... I wogóle...
Dodaj komentarz