18.07. Niedziela
Nie byłam w Kościele.
Wydałam synka i sama się szykowałam na odwiedziny u rodziców Marcina.
Denerwowałam się i miałam niskie mniemanie o sobie.
Pojechałam w płaskich, czarnych sandałach i czarnej sukience w czerwonej kwiatki.
Jego Mama wyszła na schody i bardzo mnie zaskoczyła tym, że zaczęła mnie całować w policzek i przytuliła.
Wtargnęła w moją strefę bezpieczeństwa...
Jego ojciec zrobił to samo...
Weszłam do domu to stwierdziłam, że to taki starodawny styl...
Tata Marcina jest wysoki i szczupły. Wygadany.
Mama Marcina podtrzymywała rozmowę.
Wypytywała o synka, mamę, rodzinę...
Grzecznie odpowiedziałam co chciałam.
Siedzieliśmy tam półtora godziny.
Mieliśmy odjeżdżać gdy zaczęli poruszać temat syna Marcina i wtedy padło kilka słów, które mi się nie spodobały i stanęłam w obronie Mojego Faceta...
Oczywiście Marzena już wspomniała o obiedzie...
Pojechaliśmy zjeść kebaba do Żuromina, i koniec końców wylądowaliśmy w mieszkaniu u Marcina i oglądaliśmy film.
Wieczór spędziliśmy u mnie.
Prosiłam Marcina, aby podpytał się mamy co o mnie sądzą...
Dodaj komentarz