17.04. 7.10.
Piątek
Zaraz idziemy na śniadanie... Synek się bawi.
Skoro taki kochający "tatuś" to chociaż ubranka by przywiózł do domu mamy. Nie zapytał się czy cokolwiek nie mi, ale chociaż synkowi brak.
Wiem, że pomstują na mnie, na pewno oczerniają i życzą śmierci...
Z drugiej strony, by zachowali się po ludzku, byśmy się dogadali,by odwiedzali małego... Kontaktu z nim może im brakować...
Synek jeszcze ani razu nie zapytał się kiedy jedziemy do domu, albo czy tata przyjedzie...
Tyle się wydarzyło,tyle przeszłam, a ani razu nie usłyszałam słowa "przepraszam"... Nawet teraz zero skruchy... Tylko agresja... Myślę, że oni nadal nie rozumieją swojego błędu tylko szukają winy we mnie...
Dodaj komentarz