13.06. Niedziela
Marcin pomagał rodzicom przy sianie, siedział u mnie do pierwszej w nocy.
Na szczęście miałam ustawiony budzik...
Wstać było koszmarnie...
Nadal się zastanawiałam gdzie pojedziemy i decyzja zapadła...
W końcu się spakowaliśmy i ruszyliśmy.
Siedziałam z tyłu, bo z przodu miejscówki pozajmowali chłopaki.
Koło 10.30 byliśmy na miejscu.
Byliśmy nie daleko morza gdy zobaczyłam widok między budynkami...
Niebieski horyzont...
Aż krzyknęłam z radości.
Tak byliśmy nad morzem w Stegnie.
Widok morza po tylu latach był niesamowity...
Zbieraliśmy muszelki nawet trochę się pomoczyłam z synkiem.
Do około 16 siedzieliśmy nad morzem.
Synek zachwycony, ja z Marcinem także...
Dzisiaj mija tydzień jak jestem Jego dziewczyną i 7 miesięcy od Naszego spotkania.
Wyznałam Marcinowi nad morzem, że zaczynam coś czuć...
Nie było zimno chociaż strasznie wiało.
W drodze powrotnej ruszyłam tylko ustami, ale powiedziałam dwa słowa...
Kocham Cię...
Więcej już nic nie powiedziałam takiego...
Dla Marcina to i tak wiele znaczy...
Wróciliśmy opaleni i szczęśliwi.
Dodaj komentarz