12.04. Poniedziałek
Od rana jak tylko wstałam byłam jak chmura gradowa!
Było widać, że płakałam, i że jestem wściekła!
To chyba jedyny poniedziałek gdy miałam spodnie...
Miałam dość sukienek!
Patrycja od wejścia widziała, że coś grubego jest na rzeczy...
Powiedziałam Jej ci wyczytałam w Jego telefonie, to nie wierzyła.
W kubku od Niego odpadło ucho, a dzisiaj roztrzaskałam go o podłogę, był uparty jak Marcin, ale w końcu go potłukłam.
Wolałam nie obsługiwać marudny chce klientów, bo działali mi na nerwy...
Marcina wczoraj nawyzywałam i pisałam, że ma zniknąć i zablokowałam Go na messengerze, a dzisiaj pisał wiadomości i jak się żalił, że w domu źle, to zablokowałam Go całkowicie!
Uspokajałam się już bliżej końca pracy i na jakieś 15 minut przed zamknięciem przyjechał.
Ojjj wkurzyłam się.
Wyszliśmy z Patrycją ze sklepu i wsiadła do mojego auta, bo jechaliśmy razem do sklepu.
Podeszłam do Marcina i spytałam czy czegoś nie zrozumiał, to odpowiedział, że zrozumiał...
Był przybity miał takie smutne, może zapłakane spojrzenie...
Przyznał się o zaliczce na mieszkanie, to powiedziałam, że to nie rozsądne.
Chciał pogadać, ale Go zbyłam i odjechaliśmy.
Wysiadając z auta spostrzegłam samochód Marcina.
Zaskoczona byłam.
Zrobiliśmy zakupy i wyjeżdżając z miasta widziałam, że Marcin czeka na mnie na parkingu.
W ostatniej chwili do Niego zjechałam.
Wsiadłam do Jego auta i zaczęłam z grubej rury nawet z wulgaryzmami.
Dosadnie Mu powiedziałam co o tym wszystkim sądzę i o Jego zadłużaniu się na początku!
Wysiadając kazałam Mu układać sobie życie beze mnie...
I trzasnęłam drzwiami.
Wiem, że bolały Go moje słowa, ale Jego pisanie z tamtą dziewczyną bolało nie mniej.
W końcu z Łukaszem rozmawiałam i prosiłam, aby wywiedział się czy ten kretyn wrócił do domu...
Martwiłam się czy wszystko jest w porządku.
Na szczęście było ok.
Podłączyłam sobie słuchawki i słuchałam piosenek na maxa do póki bie zasnęłam...
Dodaj komentarz