08.08 Niedziela
Nerwowy dzień od rana...
Pada...
Synek nie pojechał ze mną do Kościoła.
Siostra, ja i Marcin przygotowywaliśmy wszystko do pizzy na kolację, gdy wypaliła z tekstem, że mam się wyprowadzić na swoje jeśli nie chce mieszkać z Marcinem, i że mama jest zmęczona i też ma dość...
Marcin sam to słyszał.
Byłam w szoku.
Zatkało mnie...
Miałam łzy w oczach...
Resztę dnia spędziłam z Marcinem w pokoju.
Pizzy nie chcieliśmy.
Mama w końcu mnie zawołała i pytała się, skąd ten foch...
To odpowiedziałam, że zastanawiam się nad wynajmem... I się rozpłakałam.
Było Jej ciężko, ale powiedziała, że nikt mnie nie wyrzuca.
Janka zaczęła krzyczeć, to też krzyknęłam na nią i po chwili wróciłam do pokoju.
Wieczór nie ciekawy...
Dodaj komentarz