08.05. Sobota
W pracy jak to w pracy...
Dosyć szybko się ogarneliśmy , chwilę rozmawiałam z Marcinem i jeszcze zdążyłam odebrać synka z widzenia.
Zajeżdżając pod dom pomyślałam, że mogę z synkiem jechać do MC Donalda...
Synek bardzo się ucieszył z mojej propozycji , zatem musiałam się ogarnąć.
Napisałam na wszelki wypadek do Marcina czy jest chętny na Maka...
Jadąc z dzieckiem spytałam czy Marcin może jechać z Nami i synek się zgodził.
Zatem Nasz pasażer siedział z tyłu.
Była głośna muzyka i wygłupy...
Humorki wszystkim dopisywały.
Na powrócie synuś chciał jeszcze jechać na ruiny zamku.
Tam nawet chłopacy urządzili sobie wyścigi.
Michaś tak się cieszył, był taki radosnych, że ktoś Mu poświęca tyle czasu...
Odwieźliśmy Marcina.
Na pożegnanie chłopacy przybili sobie piątkę.
Synek był zmęczony.
Ja się cieszyłam, że wszystko dobrze przebiegło...
Dodaj komentarz