07.01. 2021. 21.52godz.
Czwartek
Do pracy na później.
Zadzwoniłam do Łukasza, że mam odłożone to, o co prosił.
Rozmawialiśmy trochę, bo byłam na zakupach z pracy.
Jutro ma towar odebrać.
W pracy ok, po za tym, że szefostwo obecna Nam dodatek.
I tak był marny,to teraz nie ma wcale.
Strasznie się wkurzyłam jak synek wrócił od ojca smutny, miał łezki w oczkach.
Spytałam się czy chce pogadać,to sam chciał.
Tłumaczył, że ojciec i babka stałe się Go pytają czy chce na całą niedzielę przyjechać, mówił, że nie to naciskali na Niego i wywierali presję.
W końcu przytaknął, ale jak wrócił to poprosił mnie, abym zadzwoniła do taty i powiedziała, że nie chce tam jechać.
Normalnie bym w pysk dała i jemu i tej małpie!
Się tak wkurzyłam!
Dziś nie dzwoniłam i nie gadałam z nimi, bo zajęłam się synkiem i poszliśmy na sanki.
Był taki smutny i przybity... jak wrócił.
Było widać, ze coś Go trapi.
Był u swojej kuzyneczki.
Teraz śpi mój Kochany Skarb.
Jutro zadzwonie do tego łajdaka i mu wygarnę!
Padalec jeden!
Dodaj komentarz