05.05. 21.13 godz.
Środa
Wczoraj sprzedałam mojego mikruska...
Była łezka, tyle wspomnień, tyle radosnych chwil i wycieczek...
Rano była rozmowa z Panią Kasią.
Ubezpieczalnie ogarnęłam.
Zrobiłam zakupy i byłam u Marcina.
Wystroiłam się w gorset i pończochy, ale nic nie było...
Zła i rozczarowana wróciłam do domu...
Efektu wow u Marcina nie zauważyłam...
Jego miniaturowa wielkość męskości mnie dobiła dziś...
Mama zła, bo nie odebrałam syna...
Była chwilę i ruszyła na wioskę.
Byłam w synkiem jeszcze na zakupach , ma nowe buciki, czapkę i chciał jeszcze okulary przeciwsłoneczne do nowego auta.
Dziś wzięłam jeszcze pieniądze z konta i oddałam bratu resztę za pożyczenie na auto.
Synek padł zmęczony, wczoraj do 22 był kolega, to cały czas niewyspany.
Roberto w ciężkim stanie...
Samopoczucie moje spadło...
Dodaj komentarz