03.11 Środa
W pracy niby było ok...
Marcin przyjechał chwilę przed pracą, bo ma drugą zmianę.
Jak przyszła Patrycja to się zaczęło...
Najpierw przyszła nadęta, następnie siedziała z dupą znowu na krześle, aż w końcu zacz3ła się czepiać, że buty były źle sparowane, i że nic nie robimy... I wogóle!
Marcin coś tam do Niej mówił i pojechał.
Ja wzięłam się za układanie ubrań i nie gadałam już z tą furiatką...
Sama zamiatała sklep.
Przyszła moja pora to pojechałam do domu.
Co chwilę ma jakieś chore akcje.
Zasłania się ciążą i nic nie robi...
Wyręcza się wszystkimi innymi...
Kretynka!
Dodaj komentarz