03.04. Niedziela
Spokojny dzień w domu z synkiem.
Po obiedzie byli goście.
Mamy brat z żoną, przywieźli zaproszenie na komunię córki.
Trzymają sztamę z siostrą i szwagrem Adama.
Zatem zaprosili mnie i synka...
Na tym koniec.
Siostra ma z osobą towarzyszącą, brat z dziewczyną z imienia...
Specjalnie każdy inaczej, żeby nikt nie przyjechał.
Odjeżdżali i od razu powiedziałam, że nie przyjadę.
W niesmak im było.
Tydzień po nich mamy zaproszenie całą trójeczką też do brata mamy i tam chcemy jechać.
I nie zamierzam się wstydzić Marcina.
Na drugi dzień zaś trzecie przyjęcie i też zaproszenie mamy wszyscy...
Nie każdy umie zaakceptować, że żyje dalej i układam sobie życie.
Niektórzy mają z tym problem.
Było mi trochę przykro i trochę się zezłościłam,bo jak to tak...
Marcin odwiózł syna.
Trochę zły, że po powrocie z pracy chwilę i musi odwieść syna.
Sam sobie winny, skoro nie odmówił tamtej pani.
Najgorzej się wścieknę jak Marcin nie pojedzie ze mną, a pojedzie po syna...
Pomijając fakt, że zostało Nam... 58 wspólnych dni...
Co dalej...
Trochę będzie to przypominało rozłąkę jaką mają inne pary gdy jedno wyjedzie za granicę.
Wszyscy wiemy, że nie zawsze wszystko się udaje.
Jestem zazdrosna i wiem, że zjednuje sobie ludzi mój Facet, ale spotkanie z doskoku...
Nie wszystko jest dane na zawsze...
Stale powtarza, że mnie kocha najbardziej, bardzo mocno...
Czy miłość wszystko zwycięży, wszystko przetrzyma...
Czy tak jest???
Dodaj komentarz